poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Pierwsze koty za płoty....

... dotarło do mnie, że nie pamiętam pochodzenia tego popularnego powiedzenia, które uporczywie nasuwało mi się, gdy zasiadłam do pisania bloga. Mam nadzieję, że mój kot nie będzie miał mi za złe tych płotów. Do niego pasowałoby bardziej "pierwsze koty za drzwi"... Tytułowe płoty to moje płoty życiowe - moje zaczynanie pisania Bloga (08 2009) .
Brakuje mi pewności, umiejętności i przekonania... za to mam pełno obaw, i to w nadmiarze, żeby czegoś nie powielić przez... i właśnie nie wiem przez co... Może przez nieuwagę (choć staram się uważać i szanować cudzą własność intelektualną), a może przez przypadek ("bo przecież sprawy nie układają się same...").
I tak, jeżeli tylko opanuje wszystkie techniczne uwarunkowania mojego staruszka komputera, to postaram się w wolnym czasie, czyli dopiero przy nocnej lampce, podzielić się tym, co sama posiadam: wzorami, technikami i innymi według mnie ciekawymi sprawami.
W życiu tak, jak na zdjęciu istnieją wytyczone drogi ale piękno zawsze tkwi w oku patrzącego... Moja uliczka jest jasna, ciepła i wesoł
a a na jej końcu drzwi... Serdecznie zapraszam :)

1 komentarz:

  1. Czyje to zdjęcie? Twoje? Jest rewelacyjne kompozycyjnie i klimat ma świetny.

    OdpowiedzUsuń